Najwyższe pasmo górskie Karpat, ze skalistymi szczytami sięgającymi nieba, jest terenem dostępnym praktycznie tylko turystom pieszym. Za to dzięki korzystnemu sąsiedztwu rozległych kotlin i stosunkowo niskich gór, które łączą się z Tatrami względnie niskimi i łatwo dostępnymi przełęczami, całe Tatry opasuje turystyczna „wielka pętla”, która pozwala spojrzeć na góry ze wszystkich stron. Licząca około 200 km trasa samochodowa prowadząca podnóżami gór, przez przełęcze i obniżenia śródgórskie to jedna z najpiękniejszych tras wycieczkowych w tej części Europy.
Jej przejechanie w normalnych warunkach pogodowych zajmuje około 4,5-5 godzin, ale wyruszając na wycieczkę warto zarezerwować sobie znacznie więcej czasu. Już tylko zatrzymania się w najważniejszych punktach widokowych zajmie nam dodatkowe kilka godzin, a przecież do tego dochodzą inne atrakcje – jaskinie, skanseny, podtatrzańskie uzdrowiska, baseny termalne – a zimą kilka ciekawych stacji narciarskich. Żeby poznać tylko najważniejsze atrakcje potrzebujemy co najmniej weekendu, a optymalne wydają się 3-4 dni. Na szczęście podnóża Tatr to bodaj najlepiej zagospodarowany region Karpat – gdziekolwiek byśmy się nie ruszyli, czekają na nas hotele, pensjonaty, kwatery i liczne, naprawdę dobre karczmy i restauracje. Nie ma się co zastanawiać – najlepiej od razu wyruszyć!
Zacznijmy tradycyjnie od Zakopanego – największej turystycznej miejscowości pod Tatrami, której od co najmniej stu lat przypisuje się nobilitujące miano „zimowej stolicy Polski”, choć tak naprawdę tłumy turystów można spotkać tu o każdej porze roku. Pierwszy etap będzie prowadził w kierunku granicy ze Słowacją w rejonie Łysej Polany. Możemy tam dotrzeć na dwa sposoby – albo krótszą, biegnącą głównie lasami drogą Oswalda Balzera, która rozpoczyna się przy rondzie w Kuźnicach, albo nieco okrężną drogą przez Bukowinę Tatrzańską.
Polecamy zwłaszcza ten drugi wariant, który jest nieco dłuższy i początkowo bardziej uciążliwy – prowadzi bowiem przez gęsto zabudowane doliny podhalańskich wsi, ale już za Bukowiną rozpoczyna się odcinek niezmiernie widokowy, którego ukoronowaniem jest polana Głodówka – jeden z najlepszych punktów widokowych na Tatry w ogóle. Dzięki temu tu droga z Zakopanego do Łysej Polany uważana jest przez niektórych za najpiękniejsza drogę widokową w Polsce.
W Łysej Polanie, do której docieramy kilkoma serpentynami skręcamy na most na rzece Białce, która wypływa z najwyższych partii Tatr Wysokich – na moście warto spojrzeć w prawo, na południe, w kierunku głównej grani Tatr z potężną piramidą Gerlacha górującą nad misternie wyrzeźbionymi kotłami. Sceneria iście wysokogórska! Widok wysokich, poszarpanych tatrzańskich grani nie za długo cieszy nasze oczy – szosa wykonuje ostry zakręt i wznosi się na niewysoki, porośnięty dział, z którego nagle ukazuje się imponujący widok na śmiało skrzesaną sylwetkę Murania, rozpoczynającego masyw grzbiet Tatr Bielskich.
Zjeżdżamy do Jaworzyny – po lewej stronie na rozległej polanie widać w oddali drewniany pałacyk księcia Hohenlohego, do którego należał przed wojną spory szmat Tatr. Obok trochę psuje efekt nowoczesna Bryla hotelu Polana, który był rządowym ośrodkiem komunistów czechosłowackich, a później miejscem spotkań na szczeblu państwowym urzędników Polski i Słowacji.
Mijamy Jaworzynę Spiską, a nieco dalej leśną osadę Podspady i rozpoczynamy podjazd na Przełęcz Ździarską, która kończy masyw tatrzański na północy. Niedaleko od miejsca, gdzie szosa przewala się przez jej szerokie siodło, wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń. Widok jest tak imponujący, a jednocześnie tak odmienny od tego który widzieliśmy kilkanaście kilometrów wcześniej, że warto tu przystanąć – kształtne piramidy Hawrania i Płaczliwej Skały stoją w rzędzie, tworząc urzekające tło dla bliższych nam regli. Z lewej zaś strony wkrótce pojawią się zabudowanie góralskiej wsi Ździar, słynącej z dobrze zachowanej architektury ludowej i żywego folkloru. Jest to tez jedno z ulubionych miejsc letników z Polski.
Za wsią wjeżdżamy w wąską gardziel potoku, który przewija się ciasnymi zakrętami pomiędzy Tatrami a Magurą Spiską. Mijamy najwęższe miejsce, obramowane kilkudziesięciometrowymi skałkami. Wkrótce za nimi wjeżdżamy do małego uzdrowiska Tatrzańska Kotlina. Jesteśmy już na wschodnich rubieżach Tatr. Warto się tu zatrzymać i odwiedzić miejscową Jaskinię Bielską – jedną z najpiękniejszych w Zachodnich Karpatach. Już w 1896 roku zainstalowano tu oświetlenia – była jedną z pierwszych oświetlonych jaskini w Europie. Słynie z przepięknej szaty naciekowej, którą tworzą fantazyjne stalaktyty, stalagmity, draperie i urokliwe jeziorka jaskiniowe. Długość obecnej trasy wynosi 1 370 m, a zwiedzanie trwa 70 minut.
Za Kotliną skręcamy w prawo – tutaj rozpoczyna się długi, bardzo łagodny podjazd, który z niewielkimi przerwami będzie trwał aż do Szczyrbskiego Jeziora, oddalonego od nas w tej chwili o ponad 30 km. Będziemy jechać najpierw wschodnimi, a potem południowymi stokami gór, nawijając - niczym korale na nitkę – kolejne „perły” tatrzańskich kurortów. Na początek Tatrzańska Łomnica – jedno z największych i najpiękniejszych, harmonijnie zaplanowanych uzdrowisk, położone u stóp drugiego co do wysokości szczytu Tatr Wysokich – Łomnicy. Także tutaj warto zrobić dłuższy odpoczynek – szczególnie ciekawą i atrakcyjną jest wyprawa kolejką linową na szczyt Łomnicy – prawdziwy przelot z nizin na szczyty. Przez wielu bywalców Słowacji wycieczka ta uważana jest za największą atrakcję Słowacji, zwłaszcza, że pozwala podziwiać piękno wysokogórskiego krajobrazu praktycznie każdemu.
Kilka kilometrów dalej leży Smokowiec – zrośnięte w jeden organizm cztery osiedla, tworzące najstarszy kurort pod Tatrami. Warto pospacerować po uzdrowisku i zobaczyć liczne piękne przykłady starych pensjonatów i hoteli. Można też wybrać się kolejką linowo-szynową (taką jak na Gubałówkę) na Siodełko, nazywane tez ze słowacka Hrebieniokiem, skąd zaczynają się szlaki do położonych wysoko w górach schronisk. Warto pamiętać, że są one otwarte nawet w zimie, chociaż trzeba mieć dobre buty, a wycieczkę planować tylko przy dobrej pogodzie.
Za Smokowcem nasza droga nadal się wznosi w kierunku Szczyrbskiego Jeziora – po prawej towarzyszą nam cudowne widoki na tatrzańskie kolosy – jednym z nich jest Gerlach, z charakterystycznym kotłem, oglądany tym razem od południa. Wkrótce docieramy do skrzyżowania – nasza główna trasa podąża dalej na zachód, ale warto skręcić w prawo, by po kilku minutach znaleźć się w centrum Szczyrbskiego Jeziora – niezwykle malowniczej miejscowości, najwyżej położonego z tatrzańskich osad. Szczyrbskie Jezioro to nie tylko nazwa miejscowości, ale przede wszystkim nazwa górskiego stawu, nad którym rozłożyły się zabudowania tego kurortu. Jest to drugi co do wielkości staw w słowackich Tatrach, otoczony pięknymi świerkowymi lasami. Jego niezwykłość polega nie tylko na nadzwyczaj pięknych walorach krajobrazowych, ale także na położeniu. Otóż znajduje się na Europejskim Dziale Wodnym – część wód ze stawu przesiąka do Popradu, a tym samym należy do Zlewiska Bałtyku, z kolei druga część – do Wagu, czyli zlewiska Morza Czarnego. Dookoła stawu biegnie droga o długości około 2 kilometrów – przejście jej to przyjemny, 45-minutowy spacer z widokami na odbijające się w tafli wody szczyty. Chyba, że jesteśmy tu zimową porą i jezioro skute jest grubą warstwą lodu…
Od tego miejsca nasza trasa zaczyna się wyraźnie obniżać – mijamy Podbanską, małą osadę, z której można wyjść (w zimie szlak zamknięty) na słynny Krywań, a nieco dalej, już na dnie rozległej Kotliny Liptowskiej docieramy do Przybyliny. Warto tu zobaczyć miejscowy skansen, w którym znajdziemy wiele obiektów pochodzących z miejscowości zalanych przez wody jeziora Liptowska Mara. Z otwartych łąk i pól na dnie kotliny roztaczają się kapitalne widoki na widziane od południa Tatry Zachodnie, a także charakterystyczny przechylony Krywań.
Wkrótce docieramy do autostrady, którą przejeżdżamy kilka kilometrów, by po chwili zjechać do Liptowskiego Mikulasza. To spore miasto, szczycące się ładnym rynkiem, pięknym kościołem i kilkoma ciekawymi muzeami, jest znane przede wszystkim jako miejsce stracenia najsłynniejszego zbójnika karpackiego – Janosika. Na południe od miasta rozpoczyna się słynna Dolina Demianowska w Niżnych Tatrach, której ozdobą są dwie udostępnione jaskinie – Wolności i Lodowa. A na końcu doliny, na stokach Chopoka czeka największy na Słowacji ośrodek narciarski!
Z liptowskiego Mikulasza wyjeżdżamy północnym brzegiem Liptowskiej Mary, która sięga opłotków miasta. Po kilku kilometrach mijamy z prawej prawdziwe turystyczne „serce” Liptowa – kompleks Tatralandia. Jest to największy w Europie Środkowej zespół basenów termalnych. Szczególnie przyciąga Tropical Paradise Tatralandia z prawdziwymi palmami, basenami z wodą morską i termalną oraz basenem do nurkowania z możliwością podziwiania kolorowego świata rybek morskich i koralowców. Dodatkową atrakcje jest także symulator swobodnego spadania SuperFly, położony tuż obok aquaparku.
Wkrótce dojeżdżamy do skrzyżowania – nasza trasa odbija na północ, w stronę gór, które zagradzają nam dalszą drogę. Mijamy Liptowskie Matiaszowce, których ozdobą jest gotycki kościół otoczony murem obronnym z czterema basztami, po czym rozpoczyna się najbardziej wysokogórski odciek trasy. W zimie szosa jest odśnieżana, ale zaraz po opadach śniegu przejazd może być utrudniony. W każdym razie zawsze warto mieć przy sobie łańcuchy, a już dobre opony zimowe to po prostu konieczność. Droga wspina się pod górę serpentynami, wykutymi w skałach, przebiegającymi często wąskimi półkami. W najwyższym punkcie szosy – około 1100 m n.p.m. urządzono niewielki parking – warto się zatrzymać, by spojrzeć na Liptów i Niżne Tatry z góry.
Teraz długi, dużo łagodniejszy zjazd prowadzi nas w pobliże wsi Huty – otwierają się stąd widoki na malownicze Góry Choczańskie, a w oddali – piękny masyw Małej Fatry. Wkrótce, zupełnie niezauważenie przejeżdżamy Przełęcz Huciańską – najbardziej na zachód wysunięty punkt grzbietu tatrzańskiego. Nasza szosa robi się nieco stromsza – mijamy groźnie wyglądający kamieniołom i wkrótce osiągamy Zuberec. Jest to malownicza wieś orawska, z licznymi pensjonatami i karczmami. W głębi zaczynającej się tu Doliny Zuberskiej warto zobaczyć jeden z najpiękniej położonych skansenów na Słowacji, gromadzącym obiekty z Orawy. Jeszcze dalej z kolei znajduje się popularny ośrodek narciarski Rohacze.
Z Oberca droga wiedzie przez połogie grzbiety, z których rozciągają się widoki na północne skłony Tatr Zachodnich. Przekraczamy płytka przełęcz Borek i wkrótce osiągamy Orawice. Słyną one ze swoich źródeł termalnych. Funkcjonują tu dwa obiekty - stare kąpielisko to dwa niewielkie baseny, w których główną atrakcją jest samo przebywanie w ciepłej wodzie. Tuż obok niego powstał nowoczesny MeanderPark, z basenami zewnętrznymi i obszerną krytą halą basenową. Stąd nasza droga prowadzi na północ do Witanowej, skąd po kilku minutach docieramy do granicy i leżącej tuz za nią wsi Chochołów, znanej z pięknie zachowanej drewnianej zabudowy. Zawracamy na południe i po kilku kilometrów, zahaczając o wylot znanych dolin – Chochołowskiej i Kościeliskiej – docieramy do Zakopanego.
W czasie naszej wycieczki zobaczyliśmy tylko wybrane atrakcje całej trasy. Może i to lepiej? Zawsze można tu wrócić i następnym razem dodać do tego kolejne obiekty, które warto zobaczyć.
źródło: Onet, fot: Istock
Do najtrudniejszych wyzwań wybierz opony najlepszego producenta. Warto zabrać również łańcuchy dobrane do Twojego auta, tak aby uniknąć problemów nawet podczas obfitych opadów śniegu