Zanim jeszcze znajdziemy się na słynnym Deptaku i nabierzemy w płuca czystego, przesyconego olejkami eterycznymi powietrza, można zorientować się, że to zupełnie wyjątkowe miejsce w naszych Beskidach. Zjeżdżając szosą z przełęczy Huta, która oddziela Krynicę od szerokiej doliny Kamienicy, która otwiera się ku ciepłej Kotlinie Sądeckiej, łagodnie zanurzamy się między porośnięte świerkami grzbiety. Śniegu jest tu zazwyczaj więcej, mimo, że nie jesteśmy zbyt wysoko, a zza drzew częściej przyświeca słońce. I nie jest to tylko przekoloryzowany opis – fakty mówią same za siebie.
Lokalizacja uzdrowiska na południowych, nasłonecznionych stokach stwarza specyficzny mikroklimat. Jego główną cechą jest znaczna ilość dni słonecznych i utrzymywanie się przez długi czas pokrywy śnieżnej (zazwyczaj od połowy listopada do końca marca). Warunki te dają doskonałą możliwość do uprawiania praktycznie każdej formy aktywności zimowych.
Możliwości te wykorzystywano tu już w okresie międzywojennym, kiedy to w Krynicy powstał nowoczesny jak na tamte lata, tor saneczkarski. Na Górze Parkowej dwukrotnie rozgrywane były mistrzostwa Europy w saneczkarstwie w 1935, a później w 1958 i 1962 roku nawet mistrzostwa świata. Potem świat poszedł do przodu, a o chlubnych tradycjach zapomniano. Od kilku lat mówi się coraz głośniej w Krynicy o budowie nowoczesnego toru, ale jak na razie nic z tego nie wychodzi…
Ale i tak Górę Parkową trzeba zobaczyć koniecznie – w końcu jest to jeden z symboli Krynicy. Najprościej wyjechać jest na niego kolejką linowo-terenową – najstarszą tego typu w Polsce. W odróżnieniu od kolejki na Gubałówkę – niemalże jej rówieśniczki – nie przeszła ona tak gruntownych modernizacji. Oldschoolowy wagonik pnie się powoli po stromym stoku, do charakterystycznej mijanki, wywołując emocje u najmłodszych podróżników, a łezkę wzruszenia u tych starszych. Tak naprawdę bowiem, nie zmieniła się prawie w ogóle od czasu powstania.
Na szczycie przyciąga uwagę stara betonowa wieża rozbiegowa toru saneczkowego, przy której znajduje się wielka atrakcja dla dzieci – „Rajskie ślizgawki”. Jest to kompleks zjeżdżalni, niestety zimą nieczynnych. Jest tu natomiast miejsce na szaleństwo na sankach – na stoku działa bowiem nowoczesny wyciąg dywanikowy, z którego korzystać mogą najmłodsi saneczkarze i narciarze. A wszystko to z pięknym widokiem na łagodne beskidzkie grzbiety, zza których wyłania się zębaty kontur Tatr.
Do centrum na Deptak najlepiej wrócić spacerkiem przez Park Zdrojowy – jeden z najpiękniejszych w Polsce. Ścieżka kluczy tu wśród ładnego drzewostanu, po drodze mijając drewnianą altanę, stawki i ładną drewnianą kaplicę i „źródełko miłości”. Po gwarnych chwilach spędzonych na szczycie Góry Parkowej czeka nas pół godziny spaceru w ciszy i spokoju.
W końcu każdy, kto tu przyjechał dotrze na Deptak – najbardziej reprezentacyjne miejsce w Krynicy. Tu krzyżują się ścieżki wszystkich odwiedzających Krynicę. Tutaj tradycja spotyka się z nowoczesnością.
Przy szerokim, zadbanym skwerze stoi kilka budynków, a każdy z nich przypomina inną epokę dziejów uzdrowiska. Stylowe Stare Łazienki Mineralne i Stary Dom Zdrojowy pochodzą z czasów największego rozkwitu uzdrowiska w XIX w., po przeciwnej stronie wznosi się monumentalny Nowy Dom Zdrojowy i Nowe Łazienki Mineralne z okresu międzywojennego, a najmłodszym budynkiem przy Deptaku jest przeszklona Pijalnia Główna.
To miejsce, gdzie trzeba wejść. Nie tylko dla tego, by posmakować znakomitych wód mineralnych – prawdziwego skarbu Krynicy, ale także po to by na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Przestronnie urządzone wnętrze to niby palmiarnia, niby mały deptaczek – jest ogromna, a mimo to nie przytłacza. To idealne miejsce by przysiąść na chwilkę, poczytać gazetę i pogadać ze znajomymi. Siedząc chwilę w środku nie mamy najmniejszych wątpliwości, dlaczego oficjalnie zmieniono nazwę miasta na Krynica-Zdrój.
Nie jest to jedyne miejsce w Krynicy, gdzie można zakosztować. Oprócz znajdującej się naprzeciwko, w Starym Domu Zdrojowym, Pijalni „Mieczysław”, warto zajrzeć do położonej na uboczu (niedaleko o dolnej stacji kolejki na Górę Parkową) Pijalnia "Jana". To całkowite przeciwieństwo Pijalni Głównej. Mały, drewniany, bardzo klimatyczny budyneczek przyciąga swoją kameralnością, a i wody smakują tu nie gorzej niż pod palmami przy Deptaku.
Dzisiaj zimą miasto jest nie tylko uzdrowiskiem, ale także prawdziwą mekką narciarzy, głównie dzięki nowoczesnej stacji narciarskiej na Jaworzynie Krynickiej. Kiedy budowano kolejkę gondolową, sprawa było mocno kontrowersyjna, a głosy, co do celowości jej budowy – były mocno podzielone. Wielu miłośników przyrody i zwolenników utrzymania status quo w polskich górach mocno protestowali. Dziś emocje przycichły i niewielu ma wątpliwości, ze ośrodek nowoczesny ośrodek narciarski w tym miejscu to był strzał w dziesiątkę.
Nowoczesny sześcioosobowy wagonik lekko i cicho wywozi na szczyt Jaworzyny. Widok ze szczytu, przy dobrej pogodzie, może oszołomić – setki wznoszących się dookoła szczytów, zwieńczonych koroną Tatr robi wrażenie na każdym. Na dół można zjechać na kilka sposobów – każdy znajdzie tu coś dla siebie, od początkujących narciarzy po zaawansowanych wyjadaczy. 14 km dobrze utrzymanych tras zjazdowych daje szerokie możliwości. Co ważne, wszystkie wyciągi są tu nowoczesne – ośrodek powstał bowiem „od zera” w latach 90.tych ubiegłego wieku. W tej chwili narciarze mają tu do dyspozycji siedem wyciągów – w tym gondolę i dwie 4-osobowe kanapy. Jak na polskie warunki – absolutnie jedno z najlepszych miejsc na narty!
Jeśli komuś przeszkadza gwar i chciałby zaznać odrobinę samotności – warto odbyć wycieczkę grzbietem Beskidu Sądeckiego – w kierunku Wierchomli i Hali Łabowskiej. Można ją odbyć pieszo (zależnie od warunków śniegowych), ale lepiej na nartach śladowych lub skiturowych. Miłośnikom biegówek można też polecić jazd drogą od schronisk spod szczytem Jaworzyny do Czarnego Potoku.
Innym terenem narciarskim, bardzo popularnym, ale już nie tak ciekawym i zróżnicowanym są Słotwiny. To dobry teren dla początkujących, lub dal wszystkich, których zmęczy już Jaworzyna -niedawno postawiona kolejka krzesełkowa, nieco „odmłodziła” tą część Krynicy. Komu znudzi się tradycyjne jeżdżenie po ratrakowanych trasach może spróbować przebić się zaśnieżonymi łąkami wprost do dolnej stacji kolejki na Jaworzynę. Wrócić jednak będzie musiał „na nogach” lub komunikacją miejską.
Na koniec warto dodać, że także okolice Krynicy są wyjątkowo interesujące. W okolicznych wioskach podziwiać można śliczne łemkowskie cerkwie, z nich ta w Powroźniku (obecnie użytkowana jako kościół) jest najstarszą z istniejących w Polsce drewnianych cerkwi. Na nartach można pojeździć także w pobliskiej Wierchomli, a możliwości górskich wycieczek na nartach i na piechotę są wprost nieograniczone. Oczywiście jest jeszcze wiele rzeczy, które Krynica musi uczynić by równać się z kurortami alpejskimi, zwłaszcza pod względem infrastruktury narciarskiej. W Polskich warunkach – jest klasą samą siebie.
źródło: Onet, foto: Istock
Zimą w góry? Bez zimowych opon lepiej nie jechać. Nie daj się zaskoczyć i bezpiecznie dojedź na miejsce.